piątek, 5 grudnia 2014

Plokkari





Zrobiło się już tak paskudnie zimno, ciemno i wietrzyście, że nagle przypomniała mi się tradycyjna Islandzka zapiekanka, która potrafi idealnie pocieszyć zamarzniętą duszę. Najczęściej pojawia się pod nazwą plokkfiskur, ale mi przedstawiła się pod nazwą plokkari, zaserwowana przez bardzo przyjemny bar Fish and Chips w Reykjaviku. To jedno z tych niewyszukanych domowych dań, które wykorzystują resztki jedzenia z poprzedniego dnia, a w tym wypadku, resztę ryby. Brutalnie proste i zupełnie pyszne. Idealny ratunek na lodowate, zimowe dni.



1 kg filetów dorsza lub halibuta, bez skóry
(do gotowania dorsza: 3 liście laurowe, 2 ziela angielskie, łyżka ziaren czarnego pieprzu, pół łyżeczki suszonego tymianku, łyżeczka suszonego estragonu, sól)
0.7 kg ziemniaków
2 cebule
70 g masła
70 g mąki
0.75 l mleka (lub więcej)
pęczek szczypiorku
sól
pieprz
szczypta gałki muszkatałowej
ewentualnie łagodny żółty ser do zapiekania

Ziemniaki należy obrać, ugotować w osolonej wodzie i pokroić na plastry.
Dorsza delikatnie wkładamy do garnka z gotującą się wodą i przyprawami. Delikatnie gotujemy kilka minut, aż się całkiem zetnie. Ostrożnie wyciągamy, odsączamy na sicie, wyciągamy pozostałe ości, rozgniatamy widelcem na płatki i przekładamy do miski.

Osobno przygotowujemy beszamel: najpierw posiekane cebule należy zeszklić na maśle, następnie dodajemy do tego mąkę i podsmażamy chwilę (aż poczujemy miły zapach podsmażanej mąki), następnie zdejmujemy z ognia i partiami dodajemy mleko bardzo intensywnie mieszając. Wstawiamy na chwilę z powrotem na palnik i mieszamy, aż masa zgęstnieje (jeśli jest za gęsta można jeszcze dodać trochę mleka). Sos doprawiamy solą, odrobiną gałki i możemy dodać też świeżo mielony czarny pieprz.

Wkładamy do niego rozdrobnioną rybę i dokładnie mieszamy, aż ryba zacznie się jeszcze bardziej rozpadać. Teraz dodajemy do tego ziemniaki i posiekany szczypiorek, po czym całość przekładamy do wysmarowanego masłem żaroodpornego  naczynia. Pieczemy na 250 stopniach jakieś 15-20 minut, aż zapiekanka zacznie pykać. Pod koniec można na wierzchu ułożyć plasterki sera, i poczekać, aż się ładnie zarumieni. Islandczycy podają plokkari z kawałkami pumpernikla, ale jak dla mnie dodatkowy chleb nie jest tu już konieczny.

środa, 3 grudnia 2014

Picadillo





Nie ma chyba nic przyjemniejszego, jak nadchodzący znienacka pocztą prezent urodzinowy. Tak właśnie przybyła do mnie "Literatura od Kuchni". Przedstawiam więc teraz swoją pierwszą, entuzjastyczną próbę przeniesienia literatury na stół. Ale ponieważ bezrefleksyjne i metodyczne przestrzeganie przepisów jest nudne, poniższa wersja została spontanicznie udoskonalona. Efekt końcowy przerósł moje początkowe oczekiwania, więc ja już tutaj nic więcej zmieniać nie będę. Dodam tylko jeszcze, że wybór padł w pierwszej kolejności na picadillo ze względu na dość paskudne warunki pogodowe panujące chwilowo w mojej okolicy. A picadillo jest wyjątkowo aromatyczne, intensywne, rozgrzewające, a jednocześnie przypomina mi, że gdzieś tam po drugiej stronie świata grzeje najprawdziwsze słońce.


Picadillo:


500 g wołowiny
400 g pomidorów
2 czerwone cebule
2 łyżki wymieszanych przypraw (cynamon, tymianek, czosnek, kumin, chipotle, oregano, goździki, pieprz, liście laurowe, papryka, sól)
3 duże ząbki czosnku
pół (albo całe) posiekane jalapeno
50- 100 gram daktyli, posiekanych
2 łyżki posiekanej natki kolendry
olej do podsmażania
sól do smaku
szczypta cukru muscovado (opcjonalnie)

Salsa:


garść posiekanych drobno pomidorków koktajlowych
pół czerwonej cebuli, drobniutko pociętej
papryczka chili, posiekana
pół szklanki posiekanej natki kolendry
sól

Do podania:


4 słodkie albo zwykłe duże ziemniaki, upieczone w folii

creme fraiche (ewentualnie tłusta kwaśna śmietana)


Przygotowanie:


Zaczynamy od przygotowania salsy. Wszystkie składniki należy razem wymieszać i odstawić na co najmniej pół godzinki w temperaturze pokojowej, żeby się smaki trochę przegryzły. Następnie mieszamy wołowinę z przyprawami i podsmażamy ją na złoto. Osobno podsmażamy cebulę z czosnkiem, aż się nam cebula ładnie zeszkli. Dodajemy cebulę i czosnek do mięsa, a do tego dodajemy pomidory, jalapeno, oraz posiekane daktyle. Dusimy jakieś 20- 30 minut na niskim ogniu pod przykryciem. Jeżeli trzeba, doprawiamy do smaku cukrem muscovado i solą. I gotowe!

Podajemy z pieczonymi słodkimi  (lub zwykłymi, skrobiowymi) ziemniakami, może być też do tego ryż albo tortille. Książka poleca, żeby picadillo spróbować jako nadzienie do różnych warzyw, ale jak dla mnie to jest ono ciut zbyt intensywne do faszerowania delikatnych warzyw, jak cukinie albo pomidory. Może za to nadałoby się do czegoś dużego, jak zielona dynia, albo kabaczek? Polecam za to się nie oszczędzać i koniecznie doprawić każdą porcję kilkoma łyżkami salsy i łyżeczką creme fraiche.

wtorek, 21 października 2014

Kremowa zupa z jarmużu i szpinaku





Ten przepis chodził za mną od dawna. Dziwna zupa z samego zielska, ewidentnie bardzo zdrowa i z fajnymi dodatkami. Znalazłam ją na blogu Cookie & Kate i odrobinkę zmodyfikowałam, posypując ją po wierzchu tymiankiem, co było zresztą pomysłem mojej kreatywnej córki. Zupa została ciepło przyjęta i jarmuż dostał przepustkę na przyszłe zastosowania. Dodam tylko, że ciecierzyca pasuje tutaj jak ulał, a do ryżu basmati wmieszałam podstępnie łyżkę masła. Z podanych proporcji wychodzi duuuży garnek, więc śmiało można je zmniejszyć o połowę. Miska zupy z dodatkami zupełnie nam starczyła jako główne danie na obiad.

500 g jarmużu
350 g szpinaku
1/3 szklanki ryżu arborio
1.5 litra buliony warzywnego
sok z połowy cytryny
3 spore cebule
2 łyżki oliwy do podsmażania
pieprz cayenne, do smaku
ewentualnie świeży tymianek, do posypania
dobrej jakości oliwa z oliwek do podawania

Cebule podsmażamy na oliwie na złoto, dodajemy szklankę wody i dusimy na patelni pod przykryciem przez jakieś pół godziny, aż się skarmelizują. W tym samym czasie gotujemy ryż, pod przykryciem, w niewielkiej ilości osolonej wody (jakaś szklanka), około 15 minut, aż będzie miękki. Liście jarmużu obieramy z grubych łodyg i twardych części, siekamy, zalewamy bulionem i dusimy 10 minut aż zmiękną. Dodajemy skarmelizowane cebule, ugotowany ryż i szpinak, dusimy 5 minut aż szpinak zmięknie i zmniejszy swoją objętość. Doprawiamy sokiem z cytryny i dość długo miksujemy na gładką masę (ja musiałam miksować partiami). Zupę podajemy z gotowanym ryżem basmati i ciecierzycą (wspaniale pasuje), z plasterkiem cytryny, opruszoną pieprzem cayenne i skropioną aromatyczną oliwą.

piątek, 10 października 2014

Faszerowane cukinie z soczewicą i pieczarkami




Ostatnio faszeruję wszystko, co mi wpadnie pod rękę. Głównie dlatego, że wychodzą z tego lekkie, aromatyczne dania, w których zdecydowanie przeważają warzywa. I tak właśnie prezentują się moje faszerowane cukinie- są wegetariańskie, intensywne w smaku, a jednocześnie nie za ciężkie. Polecam posypać je pikantnym serem przed zapiekaniem.


Składniki:


4 cukinie, wydrążone w środku tak, aby było miejsce na farsz, ale żeby dalej pozostało sporo miąższu na bokach i dnie
3/4 kubka ugotowanego ryżu basmati
3/4 kubka czarnej, drobnej soczewicy, ugotowanej
500 g pieczarek
1 duży por
1 pasternak
1 średnia marchewka
dwie czubate łyżki creme fraiche (lub gęstej, tłustej śmietany)
pół pęczka posiekanej pietruszki
olej do podsmażania pieczarek, pastrenaka, marchewki i selera
łyżka masła do podsmażania porów
dużo czarnego pieprzu, świeżo zmielonego
łyżeczka lub dwie suszonego lubczyku
sos sojowy- łyżka lub więcej
sól do smaku- opcjonalnie może też być sól wędzona lub sól selerowa,
ser do posypania- najlepiej parmezan, ale inne pikantne sery (np. dziurgas albo dojrzały cheddar) też będą dobrze pasowały

Warzywa (pasternak, marchewkę, seler) drobniutko kroimy i podsmażamy na oleju. Pora kroimy na talarki i podsmażamy na niskim ogniu na maśle, aż się dobrze zarumieni. Pieczarki kroimy na plasterki i podsmażamy na łyżce oleju na wysokim ogniu- mają się przyrumienić i całkiem skurczyć. Potem, jak się ciut przestudzą, kładziemy je na deskę i drobno siekamy. Wszystko wrzucamy do dużej miski: ugotowany ryż i ugotowaną na miękko soczewicę, podsmażone warzywa, pory i posiekane pieczarki i śmietanę. Mieszamy i doprawiamy przyprawiamy do smaku. Faszerujemy cukinie, posypujemy serem i pieczemy w temperaturze 200 stopni przez jakieś 20 minut- pół godziny. Jeżeli cukinie są bardzo duże i muszą być dłużej w piekarniku, to można je najpierw piec przez 10 minut bez sera i posypać serem później. Podobnie robimy, jeśli ser jest bardziej miękki i szybciej się przypieka. Wtedy lepiej jest piec cukinie 10 minut solo, i zapiekać z serem przez kolejne 10- 15 minut.

czwartek, 9 października 2014

Zapiekanka rybna z sosem śmietanowo - musztardowym




Zapiekanka zainspirowana została niebieskim naczyniem do zapiekania i pomysłem pani Agnieszki Kręglickiej na sos śmietanowo - musztardowy. Potem już była tylko improwizacja. Kombinacja okazała się dość perfekcyjna- kwaśne kapary, ostra musztarda, słodka skarmelizowana cebula połączone kremową śmietaną. Koperek odświeża i aromatyzuje.


300 g halibuta (filet)*
300 g łososia (filet)*
sól
sok z cytryny

150 ml creme fraiche (lub gęstej śmietany)
2 czubate łyżeczki ostrej musztardy (można więcej)
1-2 łyżeczki musztardy dijon (z całymi ziarenkami)
mały słoiczek kaparów (jakieś dwie- trzy czubate łyżki)
1 duża czerwona cebula
oliwa do podsmażania
pół pęczka koperku

Po przyniesieniu do domu rybę natychmiast myjemy, solimy, przekładamy do miski i odstawiamy na kilka godzin do lodówki pod przykryciem (oczywiście jeśli będziemy gotować od razu, to nie trzeba ryby odstawiać). Gdy zabieramy się do gotowania należy odsączyć rybę z wody i skropić ją sokiem z cytryny. Naczynie do zapiekania wstawiamy do piekarnika, który rozgrzewamy do temperatury 220 stopni. W tym czasie podsmażamy cebulę na oliwie, aż się skarmelizuje. W kubku mieszamy śmietanę z musztardą i kaparami. Naczynie wyjmujemy z pieca, smarujemy spód i boki oliwą, wkładamy rybę, układamy na niej skarmelizowaną cebulę, smarujemy górę sosem i wkładamy do piekarnika na jakieś pół godziny, aż kawałki ryby w środku zapiekanki będą ścięte. Po wyjęciu posypujemy górę siekanym koperkiem i podajemy w towarzystwie chrupiącej bagietki albo świeżego żytniego chleba na zakwasie.

*W sumie można do niej użyć dowolnych ryb w dowolnych proporcjach. Ważne, żeby były porządnie wyfiletowane, bo ciężko będzie w zapiekance potem szukać ości. Skórę też warto zdjąć, bo się nie przypiecze, tylko ugotuje.


Jako danie dodatkowe podałam do tego koper włoski duszony na maśle z czerwonym pieprzem i pomidorkami koktajlowymi.

sobota, 13 września 2014

Tajine z kurczakiem, bakłażanami i morelami




Oto jedno z moich ukochanych dań. Niesamowicie aromatyczne, rozgrzewające, pikantne a jednocześnie nie za ciężkie. Podaję tutaj wersję z kurczakiem, bo jest chyba najmniej skomplikowana, ale śmiało można zastąpić kurczaka marynowaną wcześniej jagnięciną albo wołowiną. Wersja wegetariańska jest też rewelacyjna- wystarczy zastąpić mięso ciecierzycą i może dodać trochę więcej papryki i bakłażanów.

2 piersi z kurczaka, pokrojone na spore paski
1 średni bakłażan, pokrojony w niewielką kostkę
1 spora cebula, pokrojona w kosteczkę
kilka ząbków czosnku, drobno posiekanych
1 czerwona lub żółta papryka, pokrojona na średnie kawałki
pół szklanki passaty pomidorowej
pół cukinii, w plasterkach przekrojonych na pół
10-15 suszonych moreli, w ćwiartkach
1 łyżeczka słodkiej papryki
pół łyżeczki kurkumy
2-3 czubate łyżeczki przyprawy ras el hanout
sól
oliwa z oliwek
opcjonalnie: posiekane czerwone chili lub harissa do smaku

do posypania:

posiekana kolendra lub pietruszka
uprażone płatki migdałów


Najpierw podsmażamy na niskim ogniu z kilkoma łyżkami oliwy posiekany czosnek i drobno pokrojoną cebulę z przyprawami. Najlepiej jest zrobić to od razu w średniej wielkości żeliwnym garnku z pokrywką, albo w jakimkolwiek garnku o bardzo grubym dnie. Smażymy dość długo, aż cebula się zeszkli i zmięknie, ale nie dopuszczamy do tego, żeby się zazłociła. Następnie zalewamy ją szklanką gorącej wody aby uzyskać coś na kształt bulionu. Bulion trzeba teraz posolić.

Kurczaka kroimy na spore kawałki i podsmażamy krótko na patelni. Wrzucamy go do naszego bulionu z cebulą i przyprawami, dodajemy do tego passatę i dusimy pod przykryciem na bardzo niskim ogniu.

Następnie dodajemy do gotującego się kurczaka podsmażonego na patelni bakłażana, surowe papryki i suszone morele. Dusimy to wszystko razem pod przykryciem przez jakieś dwie godziny, dolewając po trochę wody, jeśli sos robi się za gęsty i grozi przypaleniem. Sos jednak docelowo powinien być jak najbardziej gęsty i intensywny w smaku, więc wody dodajemy tylko tyle, ile jest to absolutnie konieczne. Jeżeli po godzinie duszenia sos wydaje się zbyt łagodny, to możemy dodać wybrane przyprawy: ras el hanout, sól, chili lub harissę. Jeśli wydaje się zbyt kwaśny lub wytrawny, można do dosłodzić dodając więcej suszonych moreli.

Gotowy tajine podajemy z kaszą couscous, posypany kolendrą i prażonymi płatkami migdałów. Można go podać z surówką z ogórków lub pokrojonych na wstążeczki marchewek.



piątek, 12 września 2014

Sałatka z buraków, fasolki, białej fasoli i fety




Niestety, byłam tak głodna, że ledwo zdążyłam zrobić zdjęcie. Cały pomysł polega tutaj na kontraście pomiędzy słodkawymi burakami a słoną fetą, oraz na różnych strukturach- lekko chrupiące buraki i fasolki wymieszane z kremową fasolą i miękkim serem feta. Wszystko połączone winnym, pikantnym, czosnkowym sosem.

3 buraki, mogą być kolorowe, ugotowane w skórce, obrane i pocięte w cienkie słupki
300 g zielonej fasolki, ugotowanej, pociętej na dwie lub trzy części
biała fasola Jaś, 1 puszka
200 g sera feta (najlepiej dość miękkiego)

sos:

100 ml oliwy z oliwek extra virgin
30 ml octu jabłkowego
wyciśnięty ząbek czosnku
1 czubata łyżeczka musztardy dijon
kopiasta łyżka listków świeżego tymianku
pół łyżeczki syropu klonowego (albo miód, albo cukier)
sól

Gdy wszystkie składniki są ugotowane i pokrojone to przygotowujemy sos. Mieszamy dokładnie oliwę z octem i musztardą, aż sos zgęstnieje, po czym dodajemy pozostałe składniki. Pilnujemy żeby była zachowana równowaga między smakiem kwaśnym i słodkim, solimy do smaku. Jeżeli używamy kolorowym buraków, to czerwone powinniśmy trzymać osobno, żeby nie zafarbowały białych i żółtych przed przełożeniem na talerz. Wszystkie składniki sałatki (poza fetą) mieszamy dokładnie z sosem w miseczkach nim przełożymy je na talerz. Całość posypujemy pokruszoną fetą.

Korzenny syrop z dyni (do pumpkin spice latte)






Syrop z dyni i przypraw piernikowych swoją sławę zyskał dzięki marketingowemu przebojowi Starbucks, czyli pumpkin spice latte. Dyniowa latte jest pyszna, ale ja go chyba wolę do dyniowych racuszków śniadaniowych. Można go połączyć z mlekiem skondensowanym i w takiej kremowej wersji polewać nim naleśniki, dodawać do owsianki, do herbaty chai. Albo oczywiście opijać się całą jesień pumpkin spice latte do woli.

300 ml wody
150 g brązowego cukru
100 g puree z pieczonej dyni
4 laski cynamonu
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka startej gałki muszkatałowej
1 łyżeczka goździków
1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
1 łyżeczka esencji waniliowej

Najpierw podgrzewamy wodę z cukrem w garnku, dodajemy przyprawy (oprócz esencji waniliowej) i gotujemy na malutkim ogniu przez jakieś 5 minut. Odstawiamy na chwilę, dodajemy przecier z dyni, dokładnie mieszamy i zagotowujemy. Zestawiamy z ognia i odczekujemy jakieś 10 minut. Przecedzamy przez drobne sitko i przelewamy do słoika. Jeżeli chcemy, żeby syrop był bardziej klarowny to możemy go przecedzić przez gazę. Na koniec, kiedy syrop się już trochę ostudzi dodajemy esencję waniliową. Syrop jest gotowy i można go trzymać w lodówce w szczelnym naczyniu. Można go teraz połączyć z mlekiem skondensowanym żeby otrzymać kremowy, aromatyczny sos do polewania naleśników.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Snickerdoodles z kremem i owocami



Snickerdoodles to takie tradycyjne ciasteczka ze Stanów, które są przypieczone na zewnątrz i lekko ciągnące w środku. Po zrobieniu ciasta formuje się małe kuleczki, i te obtacza się w cynamonie z cukrem, spłaszcza szklanką (albo łapą) i krótko piecze. Pycha! Ale poniższy przepis robi z nimi coś jeszcze fajniejszego, bo zmienia je w malutkie babeczki z kremowym nadzieniem i owocami. Pierwszy raz spróbowałam je będąc "w gościach" i złamałam wszelkie towarzyskie konwenanse natrętnie wracając do patery z babeczkami. Przyuważyłam też inną koleżankę, która cichaczem wykradła kilka w serwetce, tłumacząc pod nosem, że to dla swojego ucznia. Wypróbowałam na rodzinie i zostały natychmiast bezpardonowo pochłonięte. Mi się dostały aż dwa.

A więc, oto przepis...



Uwagi: Potrzebna będzie blacha i papierowe papilotki na mini muffiny. Ciasto i krem trzeba chłodzić, a babeczki też są najlepsze schłodzone (są wtedy bardziej ciągnące w środku), więc warto je przygotować ze sporym wyprzedzeniem i pozwolić im posiedzieć trochę w lodówce. Z przepisu wychodzi 36 babeczek, więc piekłam je na dwie tury.

Babeczki:


220 g masła
300 g cukru
360 g mąki
2 jajka
1 paczka proszku do pieczenia (15 g)
1/2 łyżeczki soli

do obtaczania:

2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki cukru

Krem:


1 opakowanie serka philadelphia (250 g)
1/2 puszki słodzonego mleka skondensowanego
1/3 szklanki soku z cytryny
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub cukier waniliowy)

Należy najpierw trzepaczką ubić serek, aż będzie puszysty, powoli dolać mleko skondensowane i potem dodać sok z cytryny i wanilię. Schłodzić.


Mąkę należy wymieszać z solą i proszkiem do pieczenia. Masło ubić z cukrem na puszystą masę i dodać po jednym jajku dalej bijając. Połączyć wszystkie składniki na ciasto, po czym schłodzić je w lodówce przez jakąś godzinę lub dwie. Po wyjęciu, formować małe kuleczki (średnica około 3 cm), obtaczać w mieszance cukru z cynamonem i wsadzać do papilotek na mini muffiny. Piec w temperaturze 190 stopni przez jakieś 6-8 minut, aż się lekko zazłocą ale będą dalej miękkie w środku. Po wyjęciu z pieca w wyrośniętych kuleczkach trzonkiem od moździerza porobić wgłębienia (jak na zdjęciu u góry), tak, żeby można było je później napełnić kremem. Ostudzić, nałożyć krem, przybrać owocami i wsadzić do lodówki w szczelnym opakowaniu na jakąś godzinę albo dwie. I gotowe! Można je przechowywać kilka dni w lodówce w szczelnie zamkniętym opakowaniu.





piątek, 11 lipca 2014

Gazpacho





Niewiele dań nadaje się tak świetnie na upały, jak gazpacho. Do tego przygotowuje się je w kilka minut, a resztę czasu można spożytkować na inne rozrywki. Nie wspomnę, że jest świetnym sposobem na zaaplikowanie sobie koktajlu witamin i niezbędnych w upały mikroelementów. A jak się jeszcze do tego poda tortillę, to już w ogóle życie staje się piękniejsze.


Składniki:


8 średnich, dojrzałych pomidorów, sparzonych i obranych ze skórki
1 długi ogórek, albo kilka mniejszych (bez skórki)
1 zielona papryka, pół czerwonej papryki
50 ml oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
1 łyżka octu balsamicznego
3 ząbki czosnku, wyciśnięte
kilka kromek bagietki, bez twardej skórki
sól, pieprz

do podania:


posiekana czerwona cebula
posiekane jajka na twardo
pokrojone drobniutko papryka i ogórek ze skórką
ewentualnie kilka kropli oliwy, kostki lodu


Gazpacho przygotowujemy wcześniej, żeby miało czas się schłodzić. Wszystkie składniki miksujemy na gładką masę, doprawiamy solą i pieprzem, bagietkę możemy chwilę namoczyć w zmiksowanych pomidorach, żeby łatwiej było ją dokładnie zmiksować z resztą zupy. Całość dobrze chłodzimy w lodówce. Podajemy posypaną po wierzchu dodatkami i możemy w ekstremalne upały wrzucić do miseczki kilka kostek lodu. Swietine pasuje do tego białe pieczywo, tortilla, zielone oliwki i dużo słońca.

Ciasto z rabarbarem i truskawkami




Jak tylko zrobiło się u nas ciepło, to straciłam kontrolę nad blogiem ( i paroma innymi rzeczami również). Teraz mam jakieś horrendalne zaległości postowe, bo coś tam jednak gotowałam. Więc wrzucam, nim zapomnę, przepis na ciasto z rabarbarem i truskawkami. Jeśli rabarbaru już się skończył, to będzie jak znalazł na przyszły sezon. Można też zamienić składniki i oddać jakieś inne pyszne sezonowe owoce. Może czerwone porzeczki?


4 jajka
szklanka drobnego cukru
cukier waniliowy
laska wanilii
10 g proszku do pieczenia
szklanka mąki
szklanka oleju
4 duże łodygi różowego rabarbaru
2 szklanki truskawek, w połówkach.

Najpierw miksujemy jajka z cukrem, cukrem waniliowym i wydłubanymi ziarenkami wanilii (skórkę zostawiamy na potem) na puszystą, białą masę. Dodajemy mąkę a potem oliwę. Owoce układamy na dnie wysmarowanej oliwą blachy (26 cm średnicy) i zalewamy równo ciastem. Pieczemy w 180 stopniach około godziny (do suchego patyczka). Po ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem zmiksowanym ze skórką z wanilii (najlepiej w młynku do kawy, albo można utrzeć w moździerzu). Ciasto ma bardzo dużą proporcję owoców i wychodzi puszyste na górze, a mokro-owocowe na dole. Najlepsze jest podawane z lodami waniliowymi albo zimnym sosem waniliowym.

Pizza z grilowanymi warzywami






ciasto:

500 g mąki
300 ml ciepłej wody
2 łyżki oliwy
pół łyżki soli
7 g suchych drożdży

sos:

1 paczka passaty (400 ml)
3 ząbki czosnku, w plasterkach
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki posiekanego oregano
łyżka octu balsamicznego
cukier i sól do smaku

dodatki:

bakłażan, pocięty w plastry, posmarowany cienko oliwą i grilowany na złoto
grilowana papryka (czerwona i żółta)
grilowane zielone szparagi
czerwona cebula, w plastrach
mozarella i (albo) niebieski ser pleśniowy (u mnie roquefort)
pomidorki koktailowe przecięte na pół
ewentualnie pieczarki






Składniki na ciasto mieszamy w dużej misie i wyrabiamy je przez jakieś 15 minut, aż będzie gładkie i sprężyste. Odstawiamy je w ciepłe miejsce po ściereczką na godzinę, półtorej, aż wyrośnie (podwoi objętość).

W tym czasie robię sos i przygotowuję dodatki. Do sosu podsmażam czosnek na oliwie, dodaję passatę, zioła i ocet, i duszę na małym ogniu przez jakieś 10 minut.

Wyrośnięte ciasto dzielę na 4 części i z każdego robię placek. Najpierw rozciągam go palcami, a potem rowałkowuję na opruszonym mąką stole. Przekładam na papier do pieczenia i na nim jeszcze trochę rozwałkowuję (lubimy bardzo cienką pizzę). Jeżeli pizza ma być gruba i puchata, to można ją grubiej rozwałkować i dać jej jakieś 15 minut podrosnąć przed wsadzeniem do pieca.

Na pizzy rozsmarowujemy sos, dodajemy warzywa, posypujemy kawałkami serów i wsadzamy na rozgrzaną blachę (albo kamień) do piekarnika rozgrzanego na maksimum (280 stopni). Pieczemy, aż sery się roztopią  a brzegi pizzy lekko zarumienią (jakieś 7 minut).

piątek, 16 maja 2014

Lekkie ciasto z rabarbarem i aromatem pomarańczy



Cała Polska je rabarbar. A przynajmniej tak to wygląda, bo internet jest nagle kompletnie zalany przepisami rabarbarowymi. No więc ja też wysuwam swoją propozycję na super szybkie i lekkie ciasto. Jego niepowtarzalny urok tkwi w skórce pomarańczowej.


Składniki:


4 jajka
1 szklanka cukru
1.5 szklanki mąki
0.5 szklanki oleju
1.5 łyżeczki proszku
0.5 łyżeczki sody oczyszczonej
2 cukry waniliowe
0.5 kilo rabarbaru
skórka otarta z 1 pomarańczy


Najpierw należy ubić jajka, w trakcie ubijania powoli dodawać cukier, dodać żółtka i dalej ubijając dodać oliwę. Potem należy dodać mąkę wymieszaną z proszkiem, sodą, wanilią, skórką cytrynową i solą. Blachę nasmarować olejem, wsypać pocięty na kawałki rabarbar na dno (powinna być gruba warstwa), zalać równo ciastem. Piec godzinę (ewentualnie + 10 minut) w 180 stopniach.

Wiosenne pesto pietruszkowe




Aromatyczne pesto ze świeżym aromatem cytrynowym jest idealne do makaronu na lekki wiosenny albo letni obiad. Pasuje też dobrze do świeżego białego pieczywa albo do doprawiania śródziemnomorskich przekąsek (np, muszli, krewetek koktajlowych, zielonych oliwek, bruschetty, kulek z mozarelli, itp)

Składniki:


mały pęczek pietruszki, bez łodyżek
skórka starta z jednej cytryny
sok z połowy cytryny
100 ml oliwy z oliwek (najlepiej z pierwszego tłoczenia)
30 g startego parmezanu
duża garść orzeszków piniowych
ząbek czosnku, wyciśnięty
sól

Wszystko razem miksujemy (ale nie na gładko, pesto powinno być lekko grudkowate) i na końcu doprawiamy solą do smaku. Proporcje można zmieniać- na przykład dać więcej sera, albo czosnku, albo soku z cytryny- jak kto woli. Jako danie z makaronem będzie jeszcze lepsze z dodatkiem wmieszanych zielonych warzyw- groszku cukrowego, zielonych szparagów, chrupiących zielonych fasolek, bobu (obranego), groszku, chrupiących brokułów lub wstążek z cukinii.

czwartek, 15 maja 2014

Cytrynowe racuszki z ricottą




Kolejne udane podejście do prawdziwych śniadań. Racuszki wyszły bardzo delikatne i puszyste, więc będą powtórki.

Składniki:


3 jajka
3 łyżki brązowego cukru
cukier puder
250 g ricotty
7 łyżek mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
olej do smażenia

Jajka miksujemy z cukrem, cukrem pudrem i skórką cytrynową. Wmieszamy ricottę i mąkę wymieszną z proszkiem. Na lekko natłuszczoną patelnię nakładamy łyżką niewielkie placuszki i smażymy na niskiej temperaturze, z dwóch stron na złoto. Podajemy posypane cukrem pudrem, można je też polać syropem klonowym.

Pasztet z czerwonej soczewicy




Cały czas staram się znajdywać roślinne zamienniki mięsa, a zwłaszcza wędlin. W ramach eksperymentów wyszedł mi całkiem udany pasztet soczewicowo-warzywny. Miękki, dość kremowy (daje się rozsmarować) no i bardzo zdrowy. Polecam.

Do gotowania razem:

500 g czerwonej soczewicy
100 g kaszy jaglanej
1 litr wody (albo trochę więcej, jak masa będzie za gęsta)
150 g selera
2 cebule
4 ząbki czosnku
1 marchewka
1 łyżka mielonego lnu
3 liście laurowe
malutka gałązka rozmarynu
1 -2 gałązki tymianku
20 ziarenek pieprzu
oliwa do podsmażania

Potem dodać do zmiksowanej masy:

2 jajka, roztrzepane
4 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka lubczyku
sól

opcjonalnie można też dodać:

1/4 łyżeczki kuminu
1/4 łyżeczki zmielonego kminku
1/4 łyżeczki nasion selera
1 łyżeczka wędzonej papryki
1 łyżeczka kurkumy

Cebulę i czosnek należy podsmażyć. Można też dla wzbogacenia smaku podsmażyć pokrojony na kawałki seler i marchew. Wszystkie składniki razem ugotować (soczewicę, kaszę, warzywa i przyprawy). Nie należy solić, bo soczewica będzie twarda. Po ugotowaniu należy wyłowić liście laurowe i rozmaryn. Po ostudzeniu składników miksujemy je i doprawiamy solą, sosem sojowym i wybranymi przyprawami. Dodajemy jajka i przelewamy masę do foremek. I tu jest mały problem, bo moje proporcje są na półtorej klasycznej keksówki- więc proponuję jedną zwykłą i jedną małą, albo zapełnić obie gdzieś do połowy. Piekłam pasztet w 180 stopniach jakieś 40 minut. Po upieczeniu i wystudzeniu można go pokroić na porcje i część zamrozić na później.

wtorek, 13 maja 2014

Deser z kaszy mannej z sosem jagodowym




Kolejna podejście do jedzenia porządnych śniadań. W sumie to najzwyklejsza kasza manna, trochę wzbogacona żółtkami i masłem, podawana na zimno. Ważne, że się prezentuje na tyle dobrze, żeby dało się nią wywabić wakacyjną młodzież z łóżka. Wygląda jak deser i to działa.

Składniki na 7 małych porcji:

litr mleka
10 łyżek kaszy mannej
3 kopiaste łyżki brązowego cukru
wyskrobana laska wanilii, albo łyżeczka esencji waniliowej, albo 2 cukry waniliowe
3 żółtka
łyżka masła

paczka mrożonych jagód albo malin (ja miałam pod ręką borówki amerykańskie)
łyżka cukru
opcjonalnie:  trochę mąki ziemniaczanej do zagęszczenia

Mleko zagotowujemy i do wsypujemy do niego powoli kaszę cały czas mieszając. Gotujemy kilka minut na małym ogniu. Doprawiamy cukrem, wanilią i szczyptą soli. Dokładnie mieszamy. Zdejmujemy z ognia i do wrzącej jeszcze kaszy wbijamy żółtka intensywnie mieszając. Dodajemy masło. Po ugotowaniu kaszy przelewamy ją do foremek i chłodzimy kilka godzin. Przed podaniem przygotowujemy sos. Rozmrażamy jagody gotując je z cukrem w garnku. Im mniej wody będą miały, tym gęstszy i bardziej intensywny będzie nasz sos. Jeżeli trzeba, pod koniec gotowania możemy trochę zagęścić sos mąką ziemniaczaną. Oczywiście w sezonie lepsze będą świeże owoce, ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać.

sobota, 10 maja 2014

Hiszpańska tortilla




Zawsze uwielbiałam hiszpańską tortillę, zwłaszcza na zimno, jako tapa. Do rodzinnego rytuału należy u nas lunch, albo kolacja, składająca się z tortilli, świeżej bagietki i wielkiej michy sałaty. Nic więcej nam nie trzeba. Wersja, którą podaje, to wersja praktyczna i odchudzona, czyli sposób na zagospodarowanie nadmiaru ugotowanych ziemniaków i jednoczesne ograniczenie ilości tłuszczu w daniu. Tradycyjnie powinno się smażyć ziemniaki w dużej ilości oliwy, ale tutaj idę na dietetyczny kompromis.


Składniki:


pół kilo ziemniaków o zwartej strukturze, ugotowanych, pociętych na cienkie plasterki *
7 jajek
1 duża cebula
3-4 łyżki oliwy do smażenia
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

*jeżeli są to młode ziemniaczki gotowane w skórce, to (dla zdrowia) można tę skórkę zostawić

Cebulę drobno siekamy, podsmażamy na oliwie na złoto-brązowo, odstawiamy do ostygnięcia. W misce roztrzepujemy jajka, dodajemy sól i pieprz, dodajemy cebulę. Na patelni rozgrzewamy oliwę i nakładamy na nią pocięte ziemniaki. Podsmażamy przez parę minut, co jakiś czas mieszając, żeby się przyrumieniły. Wlewamy jajka i skręcamy ogień na minimum, przykrywamy patelnię pokrywką. Bardzo powolutku smażymy tortillę pod przykryciem, co jakiś czas ścierając z pokrywki nadmiar odparowanej wody ściereczką. Można ją smażyć z dwóch stron, ale uważam, że jeśli się uda uniknąć odwracania tortilli, to warto o to powalczyć, bo zazwyczaj odwracanie nie całkiem ściętego omletu to straszne zamieszanie. Tortilla jest gotowa, gdy jest ścięta na wierzchu. Warto użyć większej patelni, żeby nam się szybciej ścięła- inaczej może za bardzo przypiec się na dnie i na bokach. Pyszna na ciepło, a moim zdaniem znacznie lepsza na zimno. Hiszpanie kroją ją w grube plastry i wkładają do białej bułki (bocadillo) jako nadzienie kanapkowe. Też dobre.



Foccacia z rozmarynem



Boska foccacia na każdą okazję- śniadanie, lunch, kolację jako składnik obiadu albo po prostu z lampką białego wina gdzieś najlepiej na trawie. Pasuje do wszystkich grilowanych, duszonych i surowych warzyw. I do sera, i do oliwy, i do masła. Wersja podstawowa dla mnie zawiera tylko rozmaryn, i taka jest chyba moja ulubiona.


Składniki na dwa chlebki:


500 g mąki typu 00
300 ml wody
2 czubate łyżeczki soli
paczuszka suszonych drożdży (7g)
łyżeczka cukru
oliwa z oliwek
kilka gałązek rozmarynu

Mimo, że nie trzeba ja i tak te suszone drożdże rozpuszczam w 50 ml ciepłej wody z cukrem i daję im chwilę, żeby wystartowały. Następnie mieszam mąkę, sól, wodę drożdże i trzy łyki oliwy razem i energicznie wyrabiam ciasto przez jakieś 15 minut. Po wyrobieniu powinno być gładkie i sprężyste. Odstawiam je do wyrośnięcia na godzinę w ciepłe miejsce.

Jak wyrośnie, to dzielimy je na pół i z każdej połowy formujemy dłońmi nieregularny placek. Specjalnie możemy je nierówno rozciągać i wgniatać palcami dziurki, żeby miały bardziej nieregularną strukturę. Smarujemy placki oliwą, posypujemy je posiekanym rozmarynem (po łyżeczce na placek) i składamy na pół. Smarujemy górę znowu oliwą i posypujemy znowu rozmarynem i składamy jeszcze raz. Tak poskładane ciasto lekko rozciągamy palcami, żeby powstał dość płaski (3 cm grubości) prostokątny chlebek. Odkładamy na godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Procedurę możemy powtórzyć, ale będzie to wtedy bardzo oliwkowa foccacia. Możemy też od razu dać więcej oliwy za pierwszym razem i będziemy mieć wtedy takie widoczne oliwkowe warstwy po przekrojeniu. Ja zazwyczaj nie mam tyle czasu i po tym, jak moja foccacia drugi raz trochę wyrośnie rozciągam ją znowu, palcami robię głębokie wgłębienia, czasami coś w nie wkładam (chorizo, oliwki, suszone pomidory, połówki pomidorów koktajlowych), lekko smaruję oliwą po wierzchu i wstawiam do rozgrzanego  na 250 stopni pieca. Piekę je przez jakieś 20 minut, pół godziny- aż jest ładnie zazłocona na wierzchu. Jeżeli zamierzamy ją zjeść od razu (jest wtedy najlepsza) to można ją bardziej wypiec, żeby miała mocno złotą, chrupiącą skórkę. Jeśli zamierzamy ją raczej jeść następnego dnia, albo zamrozić, wtedy bym ją piekła trochę krócej, żeby była wilgotniejsza i żeby można ją było odpiec na złoto bez zbytniego wysuszania.


Piknik majowy

Gratin ze szpinakiem




Nieskomplikowana zapiekanka ze szpinakiem- może występować solo (z sałatką na boku) albo być dodatkiem do czegoś grilowanego (np. łososia). Dobrze się odgrzewa lub odpieka następnego dnia, dlatego można od razu zrobić większą porcję.


Składniki:


1 kg ziemniaków o niskiej zawartości skrobii, ugotowanych
650 g umytych liści szpinaku (można dać więcej, nawet kilogram)
100- 150 g tartego gruyere (albo innego pikantnego sera)
masło do nasmarowania formy

sos beszamelowy:

50 g masła
50 g mąki
500 ml mleka
sól
starta gałka muszkatałowa
świeżo zmielony pieprz

Piekarnik nagrzewam do 175 stopni. Przygotowuję sos beszamelowy podsmażając mąkę na maśle i jak się już zarumieni wlewam mleko bardzo szybko mieszając (żeby się nie zrobiły kluski). Doprawiam go solą, startą gałką i pieprzem. Szpinak krótko gotuję w kilku łyżkach wody pod przykryciem (w wielkim garnku albo partiami), aż całkiem zmięknie i go odcedzam na sitku. Naczynie do zapiekania smaruję masłem. Na spód kładę pierwszą warstwę cienko pokrojonych, ugotowanych ziemniaków, na to warstwę odciśniętego szpinaku, na to sos beszamelowy i posypuję serem. Na górę idzie potem  kolejna warstwa: ziemniaki, szpinak, sos i ser. Ostatnia warstwa składa się z ziemniaków, i na to sos wymieszany z resztą sera. Zapiekamy ją jakieś 40 minut na środkowej półce piekarnika- aż się góra się ładnie przypiecze.


czwartek, 24 kwietnia 2014

Sernik nowojorski



Nasza słabość i pokusa- kremowy sernik nowojorski. Podaję przepis, który jest przetestowaną kombinacją paru innych przepisów, wraz ze specjalnymi ukłonami w stronę Cooking For Engineers za ich absolutnie zniewalające wykresy.

Składniki:


1kg tłustego, kremowego twarogu (użyłam takiego w wiaderku)*
300 g cukru
3 płaski łyżki mąki
1.5 łyżki soku z cytryny
otarta skórka z jednej cytryny
wanilia albo ekstrat waniliowy (ja dodaję sporo)
100 ml śmietany kremówki
20 ml creme fraiche (albo gęstej kwaśnej śmietany)
1/4 łyżeczki soli
2 żółtka
3 jajka

*Nie tylko nie trzeba mielić, ale ma też wyższą zawartość tłuszczu, niż normalny tłusty twaróg, a w tym wypadku o to właśnie chodzi.

na spód:

120 g herbatników graham, rozkruszonych
50 g masła
1 łyżka cukru

można też zrobić spód z kruchego ciasta (opisany poniżej)

na polewę:

200 ml creme fraiche (lub kwaśna śmietana)
cukier puder 1-2 łyżki
wanilia


dodatkowo opcjonalnie:

mrożone (lub świeże w sezonie) wiśnie na sos do polewania. Mogą być też inne aromatyczne owoce: maliny, truskawki, albo mieszanka różnych owoców i jagód. Plus cukier.




Przygotowanie:

Spód:

Rozkruszone ciasteczka mieszamy z masłem i cukrem i wykładamy nimi dno formy, mocno je dociskając. Pieczemy w temperaturze 160 stopni przez 15 minut. 

albo...
można też zrobić spód z kruchego ciasta. Przygotować kruche ciasto według tego przepisu, wyłożyć formę do sernika cienką warstwą i podpiec przez 15- 20 minut. 


Sernik właściwy:

Miksujemy ser z solą, cukrem, mąką (dodajemy po łyżce), wanilią. Dodajemy skórkę i sok z cytryny, śmietanę, następnie żółtka i jajka. Blachę owijamy wielokrotnie od spodu folią aluminiową (tak, żeby była zupełnie szczelna) i wsadzamy do żaroodpornego naczynia z wodą (jakieś 2 cm wody). Tym sposobem sernik pieczemy "w kąpieli wodnej", co podobno bardzo mu służy. Ser zmiksowany z resztą składników wylewamy na podpieczony spód i pieczemy najpierw w 250 stopniach przez 10 minut, po czym skręcamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy kolejne 100 minut. Po wyjęciu studzimy i mieszamy składniki na polewę, którą rozsmarowujemy po wierzchu. Następnie wsadzamy sernik na dobrych parę godzin (albo na noc) do lodówki. 

Sos:

Do podania można zrobić gorący sos wiśniowy (mrożone wiśnie powoli podgotować z cukrem na niskim ogniu przez jakieś 15 minut, aż lekko zgęstnieją).




środa, 23 kwietnia 2014

Słodki razowy chleb śniadaniowy na zakwasie





W ramach zdrowego i rozsądnego jedzenia próbuję od jakiegoś czasu jeść prawdziwe śniadania. Dopuszczalna jest wyłącznie wersja słodka (albo słodkawa), więc prosto nie jest. Ale jak się człowiek postara, to się czasem coś uda. Upiekłam sobie lekko słodki razowy chleb z suszonymi owocami. Perfekcyjny dla miłośników zakwasu. Można pociąć na cienkie kromki, zamrozić i odpiekać sobie po kromce w tosterze. A potem to już tylko trzeba posmarować taki gorący tost masłem i niebo w gębie, proszę pana.


Składniki:



200 g razowej mąki żytniej
300 g razowej mąki pszennej
500 ml płynnego zaczynu na razowej mące żytniej (przepis na zakwas tutaj)
garść siemienia
1 łyżka soli morskiej
4 łyżka wielokwiatowego miodu płynnego
1 łyżka cukru muscovado
10 śliwek suszonych, pociętych na kawałeczki
1 garść rodzynek
100 ml ciepłej wody

Wszystko należy wymieszać, wyrobić i dać mu wyrosnąć przez 3 godziny. Przełożyć do keksówki i dać mu wyrosnąć jeszcze godzinę.
Piekłam 35-40 minut w 230 stopniach. Po ostudzeniu większość bochenka pokroiłam na kromki, włożyłam między nie papier do pieczenia, zapakowałam po kilka do woreczków do zamrażania i zamroziłam. Odgrzewałam w tosterze i podawałam ze stopionym masłem.

Quiche z porami i wędzonym bekonem




Jakiekolwiek danie zawierające jednocześnie wędzony bekon, podsmażone pory i gruyere jest skazane na sukces, ale kruchy, maślany quiche z takim nadzieniem to już po prostu dekadencja. U nas podaje się go z dużą ilością mieszanej sałaty, najlepiej z dużą dawką rukoli, pomidorków koktajlowych, skropionej sosem vinaigrette.


Składniki:


250 ml creme fraiche
100 ml śmietanki 30%
3 duże jajka
200 g tartego gruyere
3 średnie pory
100 g wędzonego bekonu
świeżo zmielony czarny pieprz
szczypta startej gałki muszkatałowej
pół łyżeczki listków tymianku
oliwa i masło do podsmażania

kruchy spód


masło 175 g
mąka 350 g
sól
zimna woda
rozbite jajko do posmarowania


Ciasto robimy siekając mąkę z masłem, szybko zagniatamy i dodajemy tylko tyle wody, ile jest niezbędne, żeby się dało się z niego zrobić kulę. Zawijamy kulę z ciasta w folię i wsadzamy na pół godzinki do lodówki. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Ciastem wyklejamy blachę o średnicy 28 cm robiąc wysokie ranty i podpiekamy 15-20 minut. W trakcie pieczenia, gdy się podniesie to można je po 10- 15 minutach nakłuć widelcem, posmarować rozbitym jajkiem zalepiając dziury od widelca i wstawić do pieca na kolejne 5 minut.

Białe i jasno zielone części porów tniemy w plasterki i podsmażamy na niskim ogniu na oliwie. Pod koniec podsmażania, kiedy są już zazłocone i miękkie dodajemy łyżkę masła i jeszcze chwilkę dusimy na małym ogniu. Bekon podsmażamy na złoto i kroimy na niewielkie kawałki. Mieszamy w misce rozbite jajka, śmietanę, przyprawy i tarty ser, dodajemy pory i bekon i całość wylewamy na podpieczony spód. Pieczemy 30-40 minut, aż wierzch będzie ładnie przypieczony. Po wyjęciu z pieca quiche najlepiej jest odstawić na jakieś 10 minut nim zaczniemy go kroić.

Lemon curd czyli krem cytrynowy




Niedawno moja koleżanka Asia pochwaliła się zdjęciem swojego lemon curd, które było tak apetyczne, że sama też musiałam koniecznie go spróbować. Dostałam przepis (dziękuję!) i okazało się, że przy niewielkim w sumie wkładzie pracy otrzymuje się rewelacyjnie aromatyczny, słodko-kwaśny krem z przytupem. Został natychmiast zużyty jako nadzienie do francuskich makaroników i jako krem do kruchych babeczek.

Składniki: 


4 cytryny, wyciśnięty sok i starta skórka
4 jajka
120 g masła
450 g cukru


Wszystkie składniki mieszamy w misce. Miskę stawiamy na garnku z gotującą się wodą i mieszamy, aż masa zgęstnieje. Przecedzamy przez sitko i przelewamy do słoiczków. Można przechowywać w lodówce kilka dni. 


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wielkanocne ciasto drożdżowe z kajmakiem



Propozycja na trochę słodszą i bardziej świąteczną wersję ciasta drożdżowego. Taka hybryda między babą wielkanocną a mazurkiem, która u nas jest przebojem śniadaniowym.


Składniki: 

(na jedną blachę 26 cm średnicy)

250 g mąki tortowej
1/4 szklanki drobnego cukru
1 jajko, 1 żółtko
1/4 szklanki mleka
5 g suszonych drożdży
cukier waniliowy
80 g roztopionego masła
1/4 łyżeczki soli
1/2 szklanki kajmaku (można dać trochę więcej)

Rozpuszczam drożdże w ciepłym mleku z łyżeczką cukru i łyżeczką mąki. Daję im chwilę, żeby zaczęły rosnąć. Mieszam razem mąkę, sól, drobny cukier, cukier waniliowy, jajka, żółtko i stopione masło. Dodaję mleko z drożdżami i wyrabiam ręką intensywnie przez jakieś 20 minut. Przykrywam wilgotną ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 40 minut- godzinę (zależy, jak szybko ciasto rośnie). Rozwałkowuję na dwa spore prostokąty. Każdy smaruję grubą warstwą kajmaku i zwijam w roladę wzdłuż długiego boku. Roladę tnę na plasterki grubości gdzieś 5 cm. Układam potem te plasterki na sztorc, czyli spiralką kajmakowa do góry w nasmarowanej masłem blasze. Ważne jest, żeby zostawić między nimi ze dwa, trzy centymetry przestrzeni, bo muszą jeszcze trochę wyrosnąć. Odstawiam ciasto w ciepłe miejsce na 40 minut (albo na godzinę) i jak widać, że ciasto wyrosło i połączyło się w jedną całość, to wstawiamy je do pieca na 180 stopni i pieczemy, aż patyczek wbity w środek będzie suchy (jakieś pół godziny).

wtorek, 8 kwietnia 2014

Razowa szarlotka





Składniki:


300 g mąki razowej pszennej
200 g masła
100 g cukru brązowego
cukier waniliowy
jajko

1 kg jabłek typu Szara Reneta
dwie łyżeczki cynamonu
łyżka masła
łyżka brązowego cukru
opcjonalnie- rodzynki albo orzechy włoskie

Mąkę mieszamy z solą i cukrem waniliowym, dodajemy cukier oraz zimne masło i wszystko szatkujemy nożem, aż masło będzie posiekane z mąką na drobne kawałeczki. Dodajemy jajko i zagniatamy szybko, aż składniki się połączą. Pakujemy w folię i wsadzamy do lodówki na pół godziny.

W międzyczasie obieramy jabłka, kroimy na ósemki, mieszamy z cynamonem i dusimy chwilę z dwoma łyżkami wody, łyżką masła i łyżką brązowego cukru, aż trochę zmiękną. Można dodać też rodzynki albo posiekane orzechy włoskie, ale ja osobiście wolę bez.

Nagrzewamy piekarnik 180 stopni, wyciągamy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy cienko na posypanym mąką blacie i wyklejamy nim natłuszczoną blachę o dość wysokich ściankach (średnica 20 cm). Reszta ciasta posłuży do zrobienia kratki na wierzchu. Przy wyklejaniu jest ważne, żeby wykleić całe ścianki i nawet zostawić trochę zapasu na brzegach. Teraz podpiekamy ciasto przez jakieś 10 minut. Wyciągamy z pieca, nakładamy jabłka, z reszty ciasta robimy cienkie wałeczki i układamy w kratkę na wierzchu. Teraz całość idzie do pieca na jakieś 40 minut, aż wierzch będzie złoty. Po wyjęciu z pieca warto odczekać 10-15 minut, aż ciasto trochę przestygnie. Można podawać gorące ze śmietanką waniliową albo z lodami waniliowymi.



Cynamonowe bułeczki drożdżowe z syropem klonowym








Śniadaniowa wariacja na temat ciasta drożdżowego dla miłośników cynamonu. Przyznaję, że zupełnie mnie rozkłada kombinacja rodzynek, cynamonu i brązowego cukru, ale jak część babeczek polałam obficie syropem klonowym przed wstawieniem do pieca, to efekt przeszedł moje wszelkie oczekiwania. Oczywiście wyszły mocno lepkie i zdecydowanie słodkie, po prostu doskonałe. Niestety, nie zdążyłam zrobić zdjęcia tamtej porcji (pożarta w ciągu kilku sekund po wyjęciu z piekarnika), więc te na zdjęciu powyżej są w wersji bez syropu, czyli takie, które można wziąć gdzieś ze sobą i podczas konsumpcji nie uświnić się jak pięciolatek.

Składniki: 

(na dwie, dwie i pół keksówki, czyli jakieś 8-10 bułeczek)

500 g mąki tortowej
pół szklanki drobnego cukru
3 jajka, 1 żółtko
pół szklanki mleka
7 g suszonych drożdży
cukier waniliowy
160 g roztopionego masła
pół łyżeczki soli
pół szklanki cukru brązowego
niecała szklanka rodzynek
3 łyżeczki cynamonu
ewentualnie syrop klonowy (pół szklanki)







Mimo tego, że nie trzeba, ja i tak rozpuszczam drożdże w ciepłym mleku z łyżeczką cukru i łyżeczką mąki. Daję im chwilę, żeby zaczęły rosnąć. W dużej plastikowej albo szklanej misce mieszam mąkę, sól, drobny cukier, cukier waniliowy, jajka, żółtko i stopione masło. Dodaję mleko z drożdżami i wyrabiam ręką intensywnie przez jakieś 20 minut. Przykrywam wilgotną ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 40 minut- godzinę (zależy, jak szybko ciasto rośnie). Nie daję mu całkiem wyrosnąć na tym etapie, dodaję rodzynki i je rozwałkowuję na dwa spore prostokąty. Każdy posypuję grubą warstwą ciemnego cukru z cynamonem, zwijam w roladę wzdłuż długiego boku i tnę na plasterki grubości gdzieś 6-7 cm. Układam potem te plasterki na sztorc, czyli spiralką cukrowo-cynamonową do góry w nasmarowanej masłem blasze. Można je piec w keksówkach- wtedy układam je rzędem, albo też w okrągłej blasze. Ważne jest, żeby zostawić między nimi ze dwa, trzy centymetry przestrzeni, bo muszą jeszcze trochę wyrosnąć. Odstawiamy blachy w ciepłe miejsce na 40 minut- godzinę i jak widać, że nam babeczki podrosły, to wstawiamy je do pieca na 180 stopni, na jakieś pół godziny. Czas pieczenia zależy od blachy i wysokości babeczek, więc już po 25 minutach bym je sprawdziła patyczkiem. W okrągłej blasze środkowe babeczki będą potrzebowały trochę więcej czasu. Jeżeli mamy ochotę na szaleństwo z syropem klonowym, to polewamy wyrośnięte już babeczki zaraz przed wstawieniem do pieca. Syrop nie powinien być zimny, prosto z lodówki, tylko mieć temperaturę pokojową.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Migdałowe clafoutis ze śliwkami





Ten przepis podpatrzyłam w książce Rachel Khoo, ale zrobiłam go ze śliwkami zamiast z czereśniami. Nie jest to typowe clafoutis, bo mielone migdały nie tylko dają mu trochę więcej substancji, ale w sumie zmieniają zupełnie charakter ciasta. Pyszne, a z lodami cynamonowymi zupełnie obłędne.


Składniki:


500 g czerwonych śliwek bez pestek, w połówkach
2 łyżki brązowego cukru
30 g masła

150 g cukru
4 jajka
szczypta soli
cukier waniliowy

100 ml mleka
100 ml creme fraiche
150 g mielonych migdałów
2 łyżki mąki

Piekarnik rozgrzać razem z naczyniem do pieczenia do 180 stopni. W gorącym naczyniu rozpuścić masło i posypać je brązowym cukrem. Na tym ułożyć śliwki skórką do góry i zapiekać 5 minut.

Jajka ubić z cukrem, cukrem waniliowym i solą. Dodać migdały, mąkę, wymieszać, dodać mleko i śmietanę, wymieszać. Wylać masę na podpieczone śliwki i piec w 180 stopniach przez 30-40 minut. Można podawać gorące, na przykład z lodami cynamonowymi.

niedziela, 23 marca 2014

Hummus





Oto przepis na prosty, domowy hummus. Doprawianie jest dość dowolne: zamiast wody można dodać na przykład aromatyczną oliwę z oliwek, można też dać więcej tahini albo więcej soku z cytryny. Nam ta wersja pasuje najbardziej. Jemy go w domu z pitą, falaflem, świeżymi, chrupiącymi warzywami, na kanapki samodzielnie albo z grilowanymi warzywami.


Składniki podstawowe:


1 puszka cieciorki
1-2 łyżki tahini (można więcej, w zależności od preferencji)
2 ząbki czosnku
sok z połowy cytryny
łyżka oliwy
woda, jakieś 50-100 ml
kumin i sól do smaku


opcjonalne dodatki do posypania albo wmieszania:


grilowane, kolorowe papryki pocięte w cienkie paski
harisa
cayenne
świeża, poszatkowana kolendra

Urodzinowe ciasto czekoladowe



Ciasto urodzinowe, bo całe jest równo pokryte czekoladą, więc się bardzo dostojnie prezentuje i pasują mu świeczki albo inne ozdoby. Jest intensywnie czekoladowe, wilgotne, trochę jak brownies, ale odrobinę lżejsze. Można je podać z czymś kontrastowym- świeżymi truskawkami, malinami albo lodami waniliowymi. Genialnie proste.


Na ciasto:


225 g mąki
350g cukru
85 g kakao
1 1/2 łyżeczki proszku
1 1/2 łyżeczki sody
2 jajka
250 ml mleka
125 ml oleju
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
250 ml wrzątku

Na masę czekoladową:


200 g czekolady (czystej, ale nie gorzkiej- można dać połowę gorzkiej i połowę mlecznej)
200 ml śmietanki kremówki
ekstrakt waniliowy

Przygotowanie:


Należy połączyć wszystkie składniki (oprócz wrzątku) mikserem, aż będą jednolicie połączone i potem po trochę dodawać wrzątek, cały czas miksując. Masa jest bardzo płynna - i tak ma być. Przelać ją po równo do dwóch blach o średnicy 20 cm i piec w 180 stopniach około 45 minut, aż patyczek wychodzi nieoklejony (całkiem czysty to on nie będzie).

Masę czekoladową przygotowujemy najpierw topiąc czekoladę razem ze śmietanką w garnuszku, a potem je miksując, aż wyjdzie nam gładka masa. Masa będzie się musiała chłodzić przez jakieś 2 godziny, albo nieco krócej w lodówce, żeby trochę zgęstniała.

Ciasto po upieczeniu należy całkiem ostudzić i delikatnie wyjąć z formy. Posmarować jedną część u góry masą czekoladową i nałożyć na nią drugą część. Całość delikatnie pokryć resztą masy czekoladowej. Można spokojnie trzymać w lodówce cztery dni.

Przepis znalazłam na stronie BBC i okazał się dokładnie taki szybki i łatwy do zrobienia, jak go reklamowali. Jedyna zmiana, to czas pieczenia. W oryginalnym przepisie kazali piec w blasze o średnicy 20 cm,  jak i zrobiłam, ale musiałam je piec o jakieś 15 minut dłużej (czyli 45 minut, a nie 30). Można więc pewnie zrobić je bardziej płaskie i upiec w blasze o średnicy 26 cm.


piątek, 21 marca 2014

Kiełki




Wszystko się zieleni, więc czas na kiełki. Na zdjęciu u góry są moje ulubione kiełki z rzodkiewki- ostre jak piorun! Jak wiadomo, kiełki są naszpikowane witaminami, mikroelementami i w ogóle powinny dostać Nobla za życiowe osiągnięcia. Pasują je do wszystkiego, na przykład do sałatki z tuńczykiem albo jako dodatek do blinów.
Kiełki ze słonecznika (te duże na zdjęciu obok) są łagodne w smaku i nadają się  rewelacyjnie na kanapki dla mniejszych ludzi.








Prosta sałatka z soczewicy, tuńczyka i kiełków



















Składniki:



  • 2 puszki steków z tuńczyka w wodzie
  • 250 g gotowanej zielonej soczewicy
  • 1 duży kubek kiełków z rzodkiewki
  • 1 drobno pokrojona czerwona papryka
  • 1 żółta papryka
  • ewentualnie drobno pokrojona czerwona cebula (ja nie daję)
sos
  • 100 ml jogurtu greckiego
  • 1-2 łyżki majonezu
  • sól i świeżo zmielony czarny pieprz
  • świeży posiekany tymianek i oregano
  • ewentualnie wyciśnięty ząbek czosnku