wtorek, 15 października 2013

Chleb razowy na żytnim zakwasie



W końcu podjęłam ostateczne wyzwanie- własny chleb na zakwasie. Nigdy bym się nie posądzała o pieczenie chleba, a co dopiero robienie własnego zakwasu. Ale zostałam podstępnie sprowokowana przez Naczelnego Konsumenta, który z całym autorytatywnym spokojem stwierdził, że przecież kiedyś ludzie robili jakoś chleb bez polskiej piekarni, z której można wyłudzić zakwas. Do tego Konsument Młodszy stwierdził, że chleb na drożdżach to tandeta. I tak powstał Stefan.

Zakwas (3-7 dni)

Pierwszego dnia mieszamy mąkę żytnią razową (jakieś 100 g) z 100 ml ciepłej wody. Odstawiamy w warunki tropikalne (w 25 stopniach Stefan mruczy), w sporym naczyniu przykrytym ściereczką i dokarmiamy codziennie taką samą ilością mąki i wody przez trzy dni. Jako, że ilość zakwasu się stale powiększa, to można się pozbywać połowy, nim się go dokarmi. Użyłam mój zakwas po czterech dniach niańczenia i chleb wyszedł boski, ale dostał drożdżowe wspomaganie na wszelki wypadek.
Acha, i jak pieczemy chleb, to oczywiście część zakwasu zostawiamy w słoiku (nie zakręconym tylko przykrytym ściereczką) w lodówce na potem, żeby nie zaczynać całej operacji od nowa.
A tak wogóle to polecam skonsultować też inne przepisy na zakwas, bo chociaż mój wyszedł przepięknie za pierwszym razem, to nie jestem żadnym ekspertem. Bardzo fajne blogi o chlebach to Weekendowa Piekarnia i na Grahamka, weka, kajzerka- można się naprawdę sporo dowiedzieć.

Chleb razowy żytnio-pszenny

300 g mąki żytniej pełnoziarnistej
400 g mąki pszennej
600 ml wody
200 g zakwasu
7 g suszonych drożdży
łyżeczka cukru
duża garść siemienia lnianego
2 łyżki oliwy
1 łyżka soli
1 łyżka miodu płynnego wielokwiatowego

Drożdże rozpuściłam w pół szklanki wody (odlanej z całości), wymieszałam z łyżeczką cukru i odstawiłam na 10 minut, żeby się rozbudziły.
Wymieszałam resztę składników w dużej misce i wyrabiałam rękoma, na ile się dało- ciasto jest mało sprężyste i bardzo mokre. Po jakieś 10 minutach wyrabiania odstawiłam w cieple miejsce pod ściereczką na kilka godzin (myślę, że 3 godziny to minimum). Przełożyłam do keksówek (zrobiłam trochę dziwne proporcje, więc wyszło mi półtorej) i odstawiłam na kolejną godzinę do wyrośnięcia. Do nagrzanego piekarnika wstawiłam keksówkę z pół szklanki wody na dolną blachę, bo tak radzili różni specjaliści od chleba i piekłam moje dwa chleby na środkowej blasze w 220 stopniach przez jakieś 40-45 minut. Chleb wyrósł bardzo ładnie, smakował pysznie, miał chrupiącą skórkę i był lekko kwaskowaty- tak, jak powinien.





5 komentarzy:

  1. Dzień dobry, Zwracam się z uprzejmą prośbą o podanie kontaktowego adresu e-mail na kontakt@blog-media.pl w celu umożliwienia przekazania propozycji współpracy. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, jak już będę miała tutaj piekarnik, to też pomyślę o chlebie. Przepis na pierogi z dynią już jest u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli to jest Twój pierwszy zakwasowy chleb, to wygląda rewelacyjnie. Mam nadzieję, że smakuje tak samo dobrze jak wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Pierwszy był pyszny, ale jeszcze miał wspomaganie drożdżowe, ale po siedmiu dniach hodowania zakwasu udało mi się już upiec chleb zupełnie bez drożdży. Taki własny chleb to po prostu rewelacja :)

      Usuń